Cześć :)
Dzisiejszy post produkowany jest na gorąco :) Otóż od jutra (a właściwie to już dziś) w salonach MAC dostępna jest nowa limitowana kolekcja - Tropical Taboo. Udało mi się ją obmacać na żywo, dlatego przychodzę z szybkim swatchem Mineralize Skin Finish Lust oraz różu w odcieniu Sweet Samba. Mam nadzieję, że na zdjęciach coś widać i aparat ich nie zjadł.
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgAdYfdVWcqHk0XsWvt3h1ZfJOz-D4bPvERKFxlKKSItYfoJKH26QhoqLLa6BoKCAlp6X9hh6nHnZYYx8m30ML7dOaij-NLE_HfcDLVJRYCAmAtMdBdCbTfkby3V4bRYCI0zIyCeATA1rpF/s400/TROPICAL_TABOO_PR_BEAUTY_300.jpg)
Poniżej róż mineralny Sweet Samba:
A tutaj ten sam róż w towarzystwie Mineralize Skinfinish Lust:
Lust jest bardzo ładnym rozświetlaczem, ożywia moją cerę, ale trochę pyli podczas nakładania. Jest określany jako blady róż z kroplą żurawiny. W salonie nałożono mi go pędzlem 168, ja sama jeszcze nie próbowałam z nim walczyć w zaciszu domowym, póki co napawam się jego ładnym widokiem :P Opakowanie standardowe dla MAC-a, czarne, proste, ale z jakże piękną zawartością. Kosztuje 115 zł i jest dostępny we wszystkich salonach w Polsce od 1 lipca. Ja miałam możliwość zapoznać się z kolekcją już wczoraj, ze względu na event, który odbywał się w salonie i tym samym mam już o niej wyrobione zdanie. Uważam, że najmniej warte zachodu są cienie, dla mnie niestety za mało wyraziste, pylące i jak to nawet określiłam - sam brokat. Niestety, takie skojarzenie nasunęło mi się po swatchach naręcznych w salonie. Dlatego odpuściłam sobie, choć nie powiem, jedna z macówek w Złotych Tarasach miała wykonany makijaż tymi cieniami i wyglądała obłędnie. Próbowałam również błyszczyk w kolorze Fever Isle oraz Narcissus, do którego namówiła mnie macówka. Fever Isle jest piękny, ale do mnie nie pasuje, jestem chłodnym typem urody i niestety wyglądałam w nim nieźle, ale nie na tyle dobrze, żeby go kupić. Za to Narcissus właśnie przy moim typie urody pokazał całą swoją moc. Z tym, że ja boję się takich kolorów. Pewnie podejdę do niego za jakiś czas, o ile się jeszcze pojawi.
Plusem takiego eventu jest to, że mogłam wszystko obejrzeć, nawet ze stałej kolekcji a i miałam macówkę tylko dla siebie, malowała mnie, pokazywała różne kosmetyki, i cały czas dbała, żebym się czuła naprawdę dobrze. Jako, że brakowało mi korektora zabrałam ulubiony Pro Longwear w kolorze NC15, ale o nim będzie mowa nieco później :)
Oj podoba mi się ten róż:))A miałam sie nie interesować tym lookiem MAC:)
OdpowiedzUsuńRóż jest piękny :) też miałam nic nie kupować, a wyszło jak zwykle :)
Usuńpiękny! konkretny, ale piękny! *.*
OdpowiedzUsuńMarti, to fakt jest konkrenty, aż się przeraziłam jak mi go macówka nałożyła :)
Usuńi tu zastosowanie mają właśnie cudne MACowe skunksiki :D
UsuńRóż jest niesamowity :)
OdpowiedzUsuń<3 Mac!
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie: http://zloterady.blogspot.com/